poniedziałek, 30 listopada 2020

Rozdział VII (Dawid Nowakowski)

 - Halo, Brunhilda, jesteś tam? - krzyknął Gienek.

Odpowiedziało mu tylko echo: hilda, hilda, ilda, da!!!

    Pochylił się nad sedesem. Świat wokół niego zawirował i zaczął się kręcić wokół własnej osi. Nagle wraz z Brunhildą znalazł się w jasnym pomieszczeniu. Była to ta sama toaleta, ale innego koloru.

- Sądziłam, że ta toaleta śmierdzi, a jest jak nowa - powiedziała Brunhilda.

- Może to jest jakiś schron wojskowy - zażartował Gienek.

Wyszli za drzwi, a tam żołnierze z USA.

- Ej, Brunhilda, a który mamy rok, bo na zegarku pokazuje mi, że 2030, a to serio jakiś schron wojskowy? - zapytał Gienek.

- Ta toaleta to chyba jakiś wehikuł czasu, to tu już musi być na pewno szczepionka na covida - powiedziała Brunhilda. 

      Wyszli z toalety na korytarz, przeszedł obok nich człowiek w szpitalnym fartuchu. Poszli za nim i znaleźli salę z napisem: „UWAGA! testy SARS cov 12”. Weszli tam. Zobaczyli pojemnik oznaczony słowem: „ Szczepionka”. Człowiek w fartuchu wziął jakąś listę i odszedł. Podeszli do pojemnika i go podnieśli.

- Ciężkie to coś - powiedział Gienek.

- Ale bierzemy cały – stwierdziła Brunhilda.

Wyjrzeli przez przymknięte drzwi, nikogo nie było na korytarzu.

- Brunhilda, pamiętasz drogę do toalety?

- Nie, a ty?

   Zmartwieni ujrzeli za sobą karteczkę z napisem: „Użyjcie bransoletek, powiedzcie: „hokus krokus covidokus” i teleportujcie się w miejsce, o którym pomyślicie.

- Dobra, na trzy, cztery....  - powiedział Gienek.

- Trzy, cztery, hokus krokus covidokus - wypowiedzieli zaklęcie i teleportowali się do sali z krzesłami, ale nigdzie nie było tego sedesu.

- O nie, pomyślałam o pizzerii, jestem strasznie głodna - powiedziała Brunhilda.

- Ja też - przyznał Gienek.

Robot podszedł do dzieci i pokazał kartę dań. a one usiadły przy stole.

- Masz jakieś pieniążki? - zapytał Brunhildę Gienek.

- Nie mam - odpowiedziała.

Z robota wysunęła się szufladka z klawiaturą.

 -Poproszę numer Pesel, aby zapłacić - powiedział robot.

W tym czasie drugi robot przyniósł pikantną pizzę.

- Umm, ale dobra, ciekawe z czego jest zrobiona – zastanawiała się Brunhilda. Gienek przeczytał skład i złapał się za głowę, a potem pokazał go przyjaciółce.

- O nie, ona jest zrobiona z mąki z mączników, czyli jakiś robali, miałam to na biologii! – przeraziła się Brunhilda.

Trzeci robot posprzątał ze stołu i zabrał też bransoletki, które położyli na stole.

- O nie, nasze bransoletki!

poniedziałek, 23 listopada 2020

Rozdział VI (Zuzanna Stachowiak)

     Brunhilda, Gienek i mama udali się do innego hotelu. Nie jest to hotel dla królewny. Dom wczasowy, w którym przebywali wcześniej, był w lepszym stanie, ponieważ zbudowano go później. W pokoju stały dwa łóżka. Jedno z nich było piętrowe.

– Ja zajmuję górę! – krzyknęła Brunhilda.

– Dobrze, będę spał na dole – powiedział smutny Gienek.

– Mam dla was niespodziankę, o której mówiłam– powiedziała mama.– Przyjechaliśmy do Włoch po to, byście zostali moimi modelami. Wiecie przecież, że jestem projektantką.

– Tylko po to przyjechaliśmy do Włoch? – zdziwiła się Brunhilda.

– A co chcecie jeszcze robić?– zapytała zaskoczona mama. – Czy chcecie mi coś powiedzieć?

– Nie – odpowiedział szybko Gienek. – Chodź na chwilę Brunhildo.

Dzieci weszły prędko do łazienki, by porozmawiać, a mama zaczęła czytać książkę.

– Twoja mama nie wie o naszej zagadce? – zapytał Gienek.

– Widocznie nie – odpowiedziała Brunhilda.

– Patrz! – krzyknął Gienek, wskazując palcem za dziewczynkę.

– Co to jest? – zapytała zaciekawiona Brunhilda.

– To jakaś kartka – odpowiedział jej chłopiec.

"Brawo, dotarliście do Włoch! Teraz załóżcie bransoletki, które macie w walizkach. Stańcie na sedesie, a on zabierze was w pewne miejsce. Powodzenia! "– przeczytała Brunhilda.

– No nie, to już jest przesada! – krzyknął Gienek.

– Jeśli chcemy uratować świat, to zrobimy to – pewnie powiedziała dziewczynka.

      Brunhilda i chłopiec znaleźli w swoich walizkach małe, złote bransoletki. Na bransoletkach były breloczki. Po połączeniu breloczka z bransoletki Brunhildy i bransoletki Gienka powstał kształt wirusa, na którym napisane było COVID 19. Dzieci założyły opaski na rękę i udały się do łazienki. W plecaku dziewczynki była: lina, latarka i woda, a w plecaku chłopca: woda, śniadaniówka i nóż.

– Nie wierzę, że to robię –powiedziała Brunhilda stojąca na sedesie.

Nagle sedes wessał dziewczynkę. Gienek zamarł bezruchu.

– Jak to możliwe, co się stało? – zapytał po czasie.

wtorek, 17 listopada 2020

Rozdział V (Julia Lesicka)

         Brunhildzie znudziło się po jednej godzinie w tym hotelu.    

- Mamo!

-Tak słucham cię córeczko?

- Bo mi się nudzi, a poza tym obiecaliście mi, że jak dojedziemy na miejsce, to pójdziemy na pizzę.

- Tak córeczko, pójdziemy, ale to późnej, a teraz możesz iść się pobawić, bo specjalnie dla nas zamówiłam apartament z wielkim ogrodem, tam gdzie jest jacuzzi, basen, światła ledowe , trampolina i huśtawki. 

- Wow, mamo, dziękuję, teraz nie będę się nudziła.

- Proszę kochanie, no idź się bawić. 

       Brunhilda sobie podczas zabawy wszystko wyznaczała na czas na jakiej atrakcji będzie się bawiła.  Po dwóch godzinach dziewczynka wróciła do apartamentu.

- Mamo, czy możemy jechać na tą pizzę, jak się ogarnę??

- Tak córeczko, to ty się ogarniaj, a ja przygotuję nas do wyjścia. 

- Okej 

Brunhilda spędziła w łazience ponad dwadzieścia minut, ale w końcu z niej wyszła.

- Gotowa jesteś??

- Tak mamo.

- To jedziemy na pizzę. 

     Mama dotarła z Gienkiem i Brunhildą do pizzerii, weszli i zamówili jedzenie.

- Dzień dobry, chciałabym zamówić pizzę pół na pół pizza kebab i pizza peperoni plus jeszcze trzy duże pepsi. 

- Dobrze, za piętnaście minut będzie gotowe.

Po skończeniu jedzenia pizzy pan kelner przyszedł, żeby powiedzieć, ile mają zapłacić.

- Dobrze, za to wszystko wyjdzie 19,56zł. 

- Proszę bardzo. Zapłacone. Dziękujemy, do widzenia.

- Do widzenia.

       Mama z Brunhildą i z Gienkiem pozwiedzali trochę miasto i pojechali do hotelu, a tam czekała na nich niemiła niespodzianka.

- Dzień dobry Państwu, chciałem was ostrzec, bo dowiedziałem się parę chwil temu, że mam coronavirusa i inni też mają. Uciekajcie do innego hotelu, w wielu hotelach jest dużo bezpieczniej.

- Dobrze, dziękujemy za informację! Już się pakujemy i zapłacimy za hotel, dużo zdrowia dla Pana.

- Dziękuję, ale nie płaćcie proszę za hotel, bo tu jest teraz ważniejsze Państwa bezpieczeństwo.

- Dziękujemy, do widzenia.

czwartek, 12 listopada 2020

Rozdział IV (Kacper Stochaj)

      Następnego dnia Brunhilda z Gienkiem znaleźli karteczkę z napisem: ,,Przygotujcie rzeczy i spakujcie się; jedziecie do Włoch.’’

- Ale… jak? Rodzice samych nas nie puszczą- zdziwiła się Brunhilda.

- Fakt. Ale może oni już wiedzą i sami z nami pojadą, może to jakaś niespodzianka - zamyślił się na głos Gienek.

- Ale ja nie chcę nigdzie jechać. Nie zostawię przyjaciół! - zdenerwowała się Brunhilda.

- Nie narzekaj, chcesz pokonać koronavirusa czy nie ?- zapytał Gienek.

- No dobra, pojadę, ale pod warunkiem, że pójdziemy na pizzę - odpowiedziała po namyśle Brunhilda.

- Ok, młoda freulein* - odparł Gienek.

      I tak narodziła się przyjaźń między nimi (a może coś więcej ?). Następnie poszli się spakować.

    Brunhilda weszła do domu:

- Cześć mamo, już jestem - przywitała się.

- Cześć córciu, pakuj się, bo wyjeżdżamy na tydzień - powiedziała mama.

- Gdzie? - zapytała Brunhilda z udawaną ciekawością, choć tak naprawdę wiedziała, gdzie jadą.

- Nie mogę powiedzieć, to top top top secret - odparła mama.

- Chyba top top top nie secret - mruknęła pod nosem, ale mama tego nie usłyszała - Może będzie fajnie w tych Włoszech - dodała sama do siebie Brunhilda. Lecz nie wiedziała co strasznego może ją tam spotkać, jeśli na czas nie zdobędzie kolejnej zagadki.

      Dwa dni później już byli we Włoszech we Florencji i zatrzymali się w hotelu ,,Pallmaccio’’.

 *freulein (czyt.frojlajn) z niemieckiego panna.

 Następne przygody niedługo !!!!!!!!