czwartek, 12 listopada 2020

Rozdział IV (Kacper Stochaj)

      Następnego dnia Brunhilda z Gienkiem znaleźli karteczkę z napisem: ,,Przygotujcie rzeczy i spakujcie się; jedziecie do Włoch.’’

- Ale… jak? Rodzice samych nas nie puszczą- zdziwiła się Brunhilda.

- Fakt. Ale może oni już wiedzą i sami z nami pojadą, może to jakaś niespodzianka - zamyślił się na głos Gienek.

- Ale ja nie chcę nigdzie jechać. Nie zostawię przyjaciół! - zdenerwowała się Brunhilda.

- Nie narzekaj, chcesz pokonać koronavirusa czy nie ?- zapytał Gienek.

- No dobra, pojadę, ale pod warunkiem, że pójdziemy na pizzę - odpowiedziała po namyśle Brunhilda.

- Ok, młoda freulein* - odparł Gienek.

      I tak narodziła się przyjaźń między nimi (a może coś więcej ?). Następnie poszli się spakować.

    Brunhilda weszła do domu:

- Cześć mamo, już jestem - przywitała się.

- Cześć córciu, pakuj się, bo wyjeżdżamy na tydzień - powiedziała mama.

- Gdzie? - zapytała Brunhilda z udawaną ciekawością, choć tak naprawdę wiedziała, gdzie jadą.

- Nie mogę powiedzieć, to top top top secret - odparła mama.

- Chyba top top top nie secret - mruknęła pod nosem, ale mama tego nie usłyszała - Może będzie fajnie w tych Włoszech - dodała sama do siebie Brunhilda. Lecz nie wiedziała co strasznego może ją tam spotkać, jeśli na czas nie zdobędzie kolejnej zagadki.

      Dwa dni później już byli we Włoszech we Florencji i zatrzymali się w hotelu ,,Pallmaccio’’.

 *freulein (czyt.frojlajn) z niemieckiego panna.

 Następne przygody niedługo !!!!!!!!

1 komentarz: